Piesze przejście graniczne Medyka
20:43
Kiedy wybierałam się autostopem na Ukrainę nie mogłam nigdzie znaleźć wystarczających informacji o pieszym przejściu granicznym, by dokładnie dowiedzieć się jak to wygląda. Ostatni raz, kiedy musiałam w Europie pokazywać paszport, to gdy byłam jeszcze dzieciakiem i jechałam z rodzicami po Lentilky do Słowacji. To zasadniczo się chyba nawet nie liczy, bo to rodzice dawali paszport, a ja się tylko uśmiechałam do strażnika z tylnego siedzenia, albo już dawno spałam. Tak więc istotne dla mnie było znaleźć szczegółowe informacje, by później się nie zaskoczyć (chociaż to chyba niemożliwe). Nie byłam zadowolona z tego, co znalazłam, więc daję Wam tu całą drogę od Jarosławia do Lwowa mając nadzieję, że komuś ułatwi to podróż.
Do Jarosławia trafiłyśmy autostopem, ale było już ciemno i trochę słabo wyglądało łapanie stopa w tej okolicy, więc uprzejmy pan podrzucił nas na dworzec kolejowy. Na dworcu tablice pokazywały, że pociąg do Przemyśla jest opóźniony o prawie godzinę, ale obok budynku znajdował się przystanek i jakieś busy. Było można nimi pojechać chyba w każdym kierunku, a nam dosłownie przed nosem zatrzymał się dokładnie ten, którego potrzebowałyśmy. Cena biletu może różnic się nieznacznie w zależności od przewoźnika. My za dwie osoby ze zniżką studencką zapłaciłyśmy niecałe 5 złotych. Kierowca zatrzymał się koło banku w Przemyślu i poinformował nas, że to już ostatni przystanek i musimy wysiadać. My takie trochę zdezorientowane i prosimy o radę jak tu dojść na busa do Medyki. Pan chwilę pomyślał, stwierdził, że tu są dwa przystanki (jeden działa przed 18, a drugi po) i obwiózł nas po mieście (tak, zjechał z trasy i poświęcił swój czas, byśmy nie musiały same chodzić w kółko i szukać! Przekochany) najpierw jadąc na ten pierwszy, a później zatrzymując się na stacji benzynowej. Tam powiedział nam, że przystanek stąd widać i musimy pytać czy jeszcze coś jeździ. No cóż, jeździ, ale nie dowiedziałyśmy się o której odjeżdża ostatni bus. Za autobus do Medyki też zapłaciliśmy jakieś groszowe sprawy, w granicach 2 złotych za osobę.
Jeśli martwicie się natomiast, że nie zrobiliście zakupów dla swojego hosta z couchsurfingu, to natychmiast przestańcie. Autobus wysadza Was pod samą Biedronką. Tak! Przy granicy jest Biedronka! Kiedy już zrobicie zakupy musicie się trochę cofnąć, minąć małe drewniane budki i skręcić w prawo. Po drodze miniecie kantor, w którym ceny są nieporównywalnie wysokie do tych we Lwowie, ale niższe niż te, które były we Wrocławiu. Wymienić pieniądze i tak musicie, bo czymś trzeba zapłacić za marszrutkę. Następnie idziecie dalej tym chodnikiem, aż dochodzicie do budynku. W środku są dwie kolejki- jedna dla obywateli państw UE, a druga dla Ukraińców. My byłyśmy tam wieczorem, więc ta druga była strasznie długa, ale nie przerażajcie się tym. Wy wchodzicie kolejką dla UE, która jest z prawej strony, a do tego w naszym wypadku nawet nie istniała, bo podeszłyśmy od razu pod bramkę, ale nikogo nie było w budce. Pan z sąsiedniego okienka (z tej ukraińskiej kolejki) poprosił nas o paszporty, sprawdził, czy wyglądamy tak samo jak na zdjęciach i zaprosił dalej. W tym miejscu nie dostajecie jeszcze pieczątek. Musicie najpierw przebrnąć bardzo długi spacer wzdłuż wysokiego płotu odgradzającego część polską od ukraińskiej i dojść do kolejnego budynku, gdzie już nie tak mili celnicy sprawdzą Wasze paszporty po raz kolejny i przybiją pieczątkę. Teraz pozostaje Wam przecisnąć się przez wszystkie osoby, które kupiły pralki i lodówki i zajmują dosłownie cały korytarz, by wyjść z budynku będąc już w innym państwie i dojść do głównej drogi. Mogę Wam zagwarantować, że zaatakują Was tam taksówkarze i prywatni kierowcy, którzy spróbują Wam wmówić, że ostatnia marszrutka już odjechała i pozostają Wam tylko oni, ale dadzą Wam promocyjną cenę 50 złotych za dojazd do Lwowa. Nie wierzcie im, marszrutki jeżdżą tak długo, jak długo są pasażerowie, podobno nigdy nie ma ostatniej (druga wersja jest taka, że ostatnia odjeżdża o 21). Gdzie je znaleźć? Po wyjściu na główną drogę skręcacie w lewo i idziecie wzdłuż budek z jedzeniem i kantorów, a na ich końcu ponownie skręcacie w lewo i kiedy już Wam się wydaje, że idziecie donikąd, to pojawia się sklep i plac, na którym zatrzymują się marszrutki.
Co do samych marszrutek. Musicie być zwarci i gotowi, by wejść jak najszybciej do środka, bo chętnych jest więcej niż miejsc, a przecież nie chcecie stać przez półtorej godziny w busiku, który trzęsie się tak, jakby zaraz miał się rozpaść. Na przystanku wszyscy nam mówili, żebyśmy trzymali rzeczy blisko przy sobie, ale z mojego plecaka, który położyłam w miejscu na bagaże nic nie zniknęło. Co do ceny, to zapłaciłyśmy 34 hrywny, czyli w przeliczeniu około 5 złotych. Komfort jazdy raczej niski, ale przeżycia niezapomniane! We Lwowie wysiadacie przy dworcu (ostatni przystanek), który do centrum oddalony jest o około 20 minut drogi pieszo, a jeśli boicie się, że źle wysiądziecie, to po prostu zapytajcie innych pasażerów. W naszym przypadku byli bardzo chętni do pomocy. Teraz pozostaje Wam już tylko podziwiać Ukrainę!
Bus Jarosław- Przemyśl z dworca ok. 3 zł
Autobus Przemyśl- Medyka (z dworca autobusowego do 18/ przystanku koło stacji benzynowej po 18) ok. 2 zł
Marszrutka Medyka-Lwów ok. 5 zł (34 hrywny)
2 komentarze
Wiele przydatnych wskazówek. Póki co zwiedzam Europę zachodnią, ale za jakiś czas na pewno przyjdzie kolej na Europę Wschodnią. Skorzystam z porad :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ tymi taksówkarzami cwaniakami to jest norma, wszędzie kłamią i wciskają kwoty z kosmosu ;)
OdpowiedzUsuń