L'exil- raj w środku dżungli.

13:43


Wyjazd do L'exil był dla mnie niespodzianką od Girisha. Nie chciał nic zdradzić, włącznie z informacjami na co mniej więcej powinnam się przygotować i jakie ubrania spakować, więc na własne życzenie skończył taszcząc moje torby z sukienkami, obcasami, bluzą i trampkami. Nie narzekał jednak i powiedział, że wlicza to w cenę niespodzianki. W ten oto sposób trafiłam do małego raju - pośrodku dżungli i pól trzciny cukrowej, gdzie tak łatwo mogłam odciąć się od świata (dosłownie - zasięg tam jest tragiczny, a wifi tylko w restauracji) i po prostu cieszyć się wspólnym weekendem. 




Dojazd:
L'Exil Lodge znajduje się na południu wyspy, blisko Rochester Falls. Dojazd pod same domki jest dosyć ciężki, ale z racji tego, że Girish miał jeszcze wtedy swojego Forda z napędem 4x4, to bardzo chciał się przejechać przez te wszystkie polne drogi z wybojami, co mnie prawie doprowadziło do kulminacyjnego punktu choroby lokomocyjnej. Na miejscu powiedziano nam, że można również poprosić o transport z wyznaczonego punktu odbioru, który jest w cenie noclegu (wy zostawiacie swoje auto w miejscu, gdzie oni Wam powiedzą, a ktoś z pracowników po Was podjedzie samochodem, który jest w stanie przejechać przez takie drogi). Mapkę z dokładną lokalizacją możecie zobaczyć tutaj


Domki w L'Exil:
Znajdziecie tutaj 10 identycznych domków z betonu (albo czegoś innego betonowatego) z wielkimi oknami i pięknym widokiem na endemiczny las, a jeśli będziecie mieć szczęście, to z widokiem na wodospad. Wnętrza są urządzone skromnie, ale bardzo przytulnie. W środku znajdziecie ogroooomne łóżko (a jak się na nim obudzicie, to macie widok właśnie na ten las, bo na przeciwko łóżka znajduje się ogromne okno) z moskitierą, która ratuje życie. Do tego łazienka z prysznicem, mały stolik z czajnikiem i kawą/herbatą, a pod oknem dwa wygodne fotele do długich wieczornych rozmów. 





Restauracja i posiłki:
Do ceny noclegów możecie dokupić śniadanie, lunch i kolację. My skorzystaliśmy tylko ze śniadania i kolacji, więc jedynie o nich się wypowiem. 
Śniadanie: Do wyboru były płatki z jogurtem i owocami, albo english breakfast (dla mnie w wersji wegetariańskiej). Obydwoje stwierdziliśmy, że wybieramy drugą opcję. Danie były sycące, jak wyglądało - możecie zobaczyć na zdjęciu (wybaczcie jakość, ale szybciej jadłam, niż myślałam o robieniu fotek). 
Kolacja: Była spóźniona o... godzinę! Wiadomo, że człowiek głodny, to człowiek zły, więc wśród gości wyczuć można było napięcie, zwłaszcza, że nie zaproponowano nam nic na przetrwanie tej dodatkowej godziny. Ja tam chciałam już iść szukać jakichś ukrytych zapasów w samochodzie, ale Girish mnie powstrzymywał. Wreszcie zaproszono nas do szwedzkiego stołu (w takiej formie podobno podają tam wszystkie kolacje), a miła obsługa cierpliwie odpowiadała mi na wszystkie pytania dotyczące składu posiłków i pokazywała mi, co jest bez mięsa. Girish szybko się rzucił na udka z kurczaka i tyle go widziałam. Zdjęcie po prawej pokazuje naszą kolację. Zabraliśmy też trochę do pokoju, bo przecież to oczywiste, że do śniadania zgłodnieję... 











Śniadanie i obiadokolacja 



Tak, Girish nosi swoją woodstockową koszulkę :) 


Dodatkowe atrakcje i natura wkoło:
Pierwszą atrakcją jaką prawdopodobnie Wam zaproponują będzie przejażdżka quadem, której cena zaczyna się od 100 dolarów. My odpuściliśmy, ale dobrze wiedzieć, że macie do wyboru taką rozrywkę. 
Bezpłatnie możecie udać się spacerkiem pod wodospad i... nad wodospad. Obydwie trasy są bardzo przyjemne i niewymagające, ale pamiętajcie zabrać ze sobą spraye i kremy odstraszające komary! Jest ich tam tyle, że moje nogi w trzy minuty były całe pokryte bąblami... W nagrodę po spacerze możecie wskoczyć do wody. Jest tam zupełnie bezpiecznie, a woda przyjemnie chłodna przy panujących tam upałach. 
Właściciele domków na pewno polecą Wam jeszcze wiele innych tras trekkingowych i spacerowych. My niestety nie mieliśmy na nie wszystkie wystarczająco dużo czasu. 




Cena:
Cennik możecie znaleźć tutaj, aczkolwiek wiem, że jeśli zadzwonicie tam osobiście, to cena może znacznie spaść. My za dwie osoby ze śniadaniem i obiadokolacją zapłaciliśmy około 500 zł. 

L'Exil Lodge reklamowane jest jako miejsce, które połączy Cię z naturą i sprawi, że odkryjesz swoje "prawdziwe ja". Na odkrywanie siebie jedna noc to stanowczo za mało, ale na pewno pozwoli Wam się wyciszyć na wakacjach i odpocząć od codziennego pośpiechu. To dobra alternatywa od typowego plażowania i smażenia się na słońcu. 












Zobacz również

0 komentarze